Wielki muzyk zachwycił się Polakami i teraz zagra w Krakowie.
http://krknews.pl/wielki-muzyk-zachwyci … im-wywiad/
14 października 2017
Gdy ostatni raz zjawił się w Polsce, jego przyjazd próbowano utrzymać w tajemnicy. Nic to jednak nie dało, bo jego fanki są bardzo mocno zdeterminowane. Tym razem pewnie będzie podobnie, bo David Garrett przyciąga największych fanów muzyki.
36-letni artysta, którym zachwycają się miliony na całym świecie, wkrótce rozpocznie trasę koncertową po Polsce.
W Krakowie wystąpi 25 października, dzień później będzie koncertował w Warszawie, a 27.10 w Gdańsku.
KRKnews: Jak się czujesz w Polsce? Czy jest coś, co podoba Ci się w naszym kraju szczególnie?
– Przyjedziemy z koncertami do Polski już po raz drugi. Bardzo się cieszę, że wrócę tutaj z wraz z moim Bandem. Polacy to bardzo otwarty i serdeczny naród, szalenie euforyczny, jeśli chodzi o reakcje na muzykę.
25 października odbędzie się Twój koncert „Explosive” w Krakowie. Jaki to będzie koncert? Jakie utwory i gatunki muzyczne zagrasz? Czy włączysz do repertuaru utwory z nowej płyty?
– Najważniejszą rzeczą jest w pierwszej kolejności muzyka. Od wielu lat staram się zachowywać równowagę pomiędzy muzyką klasyczną i innymi gatunkami- rockiem, popem, jazzem- a jednocześnie połączyć te kierunki muzyczne na swój własny, indywidualny sposób i stworzyć nowy rodzaj.
Przypuszczam, że każdy muzyk dąży do wykreowania i osiągnięcia swojego własnego, wyjątkowego stylu, dlatego powiedziałbym, że to właśnie muzyka na moich koncertach będzie wyjątkowa. Będziemy grać bardzo sympatyczną mieszankę stylów- oczywiście z płyty „Explosive”, ale też z albumu „Rock Revolution”.
Koncertujesz niemal na całym świecie. Czy są jakieś miejsca, które kojarzą Ci się szczególnie dobrze, do których chętnie wracasz? Gdzie jeszcze chciałbyś pojechać?
– Są oczywiście wspaniałe sale koncertowe takie jak Royal Albert Hall w Londynie, czy Carnegie Hall w Nowym Jorku, które przywołują wyjątkowe wspomnienia. Do takich miejsc należą też filharmonia w Berlinie albo teatr Chapms Elysee w Paryżu. Poza tym moim wielkim marzeniem jest zagrać w Elbphilharmonie i to marzenie, mam nadzieję, spełni się w przyszłym roku.
Debiutowałeś na scenie mając zaledwie 10 lat. Wystąpiłeś wtedy jako solista w towarzystwie muzyków filharmonii w Hamburgu. To musiało być dla Ciebie wielkie przeżycie. Niewielu wierzyło w to, że sobie poradzisz. Pamiętasz, jakie emocje Ci wtedy towarzyszyły? Jak wyobrażałeś sobie wtedy to, jakim muzykiem będziesz, gdy dorośniesz?
– Szczerze mówiąc, nie pamiętam tego dokładnie. Dla mnie to, że grałem na instrumencie było najnormalniejszą rzeczą na świecie, tak to odczuwałem będąc dzieckiem. Myślę, że teraz, gdy jestem na scenie, jestem 10 razy bardziej zdenerwowany niż wtedy, gdy miałem 10 lat. Nie miałem wtedy żadnych konkretnych planów dotyczących mojej przyszłości. Nie myślałem o tym będąc dzieckiem.
F. Chopin powiedział kiedyś: „Czas, to najlepsza cenzura, a cierpliwość najdoskonalszy nauczyciel”. Co czujesz teraz, po wielu latach, gdy jesteś już dojrzałym artystą, cieszącym się uznaniem wśród największych muzyków na świecie, gdy po raz kolejny wychodzisz na scenę, wydajesz z sukcesem kolejny album, masz tysiące fanów?
– Myślę, że dobry artysta nigdy nie jest z siebie w pełni zadowolony. Pełne uznanie samego siebie jest zazwyczaj najtrudniejsze, ponieważ prawdziwy artysta powinien zawsze wymagać od siebie coraz więcej.
Czy planujesz może aranżacje kolejnych utworów Chopina?
– Tak, oczywiście. Jest wiele wspaniałych dzieł Chopina. Niestety nie napisał on żadnej sonaty ani koncertu na skrzypce, czego bardzo, bardzo żałuję.
Często powtarzasz, że uwielbiasz muzykę rozrywkową, ale to muzyka klasyczna jest Twoim domem. Od niej wszystko się zaczęło. Muzykę klasyczną chcesz promować wśród młodych ludzi. Dlaczego uważasz, że jest to możliwe w czasach, gdy muzyka klasyczna uważana jest za nudną, niemodną, odpowiednią jedynie dla starszych ludzi?
– Oczywiście, że jest to możliwe! Nie tylko w to wierzę, ale z upływającym czasem wiem nawet, że to bardzo dobrze się udaje. Zacząć należy od tego, że nie można opisywać muzyki klasycznej jako nudnej albo staromodnej. Muzyka jest ekscytująca, intrygująca, pasjonująca, genialna- albo nie. Tak było 400 lat temu, tak jest obecnie. To, co jest cenne i wartościowe jest ponadczasowe. To dotyczy zarówno Beethovena jak i Rolling Stones.
Słyszałam Twoje mistrzowskie wykonanie Poloneza Wieniawskiego, którego grałeś wiosną w Meksyku. Wzruszająca jest Legenda i Etudes-Capricesy (Etiudy-Kaprysy). Co urzekło Cię w muzyce Wieniawskiego, że wykonujesz jego utwory?
– Dzięki mojemu rosyjskiemu nauczycielowi Zakhar’owi Bron’owi, bardzo wcześnie zacząłem ćwiczyć i grać Henryka Wieniawskiego. Odpowiada mi trudność techniczna charakterystyczna dla tego artysty, a poza tym jego utwory po prostu bardzo mi się podobają.
Jesteś raczej typem buntownika, lubisz łamać stereotypy, dobrze wiesz czego chcesz i potrafisz to osiągnąć. Niewielu muzyków odważyłoby się wystąpić w filharmonii w luźnej koszulce i dżinsach. Niewielu też odważyłoby się wziąć do rąk Stradivariusa z 1716 roku i grać na nim na wielkich widowiskowych scenach muzykę rozrywkową. Większość Twoich fanów rozumie to i ceni Cię za odwagę w byciu sobą. Często jednak spotykasz się z krytyką. Jak sobie z tym radzisz?
– Tak samo, jak radzili sobie z tym Beethoven, Mozart, Van Gogh czy Da Vinci. Trzeba to przyjąć i dalej robić swoje.
Grasz trzy rodzaje koncertów: crossoverowe- na dużych, widowiskowych scenach, w filharmoniach w towarzystwie orkiestry lub recitale przy akompaniamencie pianisty Juliana Quentina. To pokazuje, jak bardzo zróżnicowany repertuar potrafisz zagrać. Próbowałeś kiedyś dokładnie policzyć, ile znasz utworów?
– Powiedziałbym, że raczej sporo. To nie jest łatwe do policzenia. Sądzę, że wolę poświęcić czas na ćwiczenie zamiast na liczenie. (śmiech)
Myślę, że Twoją największą fanką była, jest i będzie Twoja mama. Kobieta wielkiej klasy. Często bywa na Twoich koncertach. Doceniasz to każdorazowo, pozdrawiając ją ze sceny. Domyślam się, że jest to dla Ciebie ważne. Czy jej obecność na widowni sprawia, że koncert jest dla Ciebie większym wyzwaniem niż zwykle?
– Zawsze się cieszę, gdy moja rodzina jest przy mnie. Dotyczy to nie tylko mojej mamy ale taty i rodzeństwa
Grasz na instrumencie z 1716 r. Są to cenne skrzypce, które wyszły spod ręki Antonio Stradivariusa, jednego z najlepszych lutników w historii. Ich możliwości są ogromne, czego kolejnym dowodem, jest to, że nagrałeś na nowej płycie z ich pomocą kilka wymagających rockowych utworów. Ta płyta to dowód na to, że Ty i Twój Stradivarius doskonale się uzupełniacie. Potrafisz dużo z niego „wycisnąć”. Jak myślisz, znasz swój instrument w 100%, czy ciągle Cię czymś zaskakuje?
– Mój instrument znam już w 100%, natomiast cały czas staram się poznawać samego siebie. Nie udało mi się to jeszcze w 100%.
Twoja najnowsza płyta nosi tytuł „Rock Revolution”. Dlaczego „Revolution”? Co ją odróżnia od poprzednich albumów?
– „Revolution” oznacza to, że pracowałem nie tylko ze Stradivariusem, ale też po raz pierwszy ze skrzypcami elektrycznymi. To była dla mnie mała muzyczna rewolucja, skrzypce elektryczne całkiem dobrze pasują do tego albumu.
Co najbardziej lubisz w akustycznych skrzypcach, a co w elektrycznych?
– Skrzypce akustyczne mają w sobie coś bardziej ludzkiego, są bardzo kruche, bardzo emocjonalne. Skrzypce elektryczne, to przede wszystkim inna perspektywa tonu, inna siła głosu. W ich dźwięku jest coś sztucznego, co przez zmiany w muzyce i dzisiejszy sposób rozumienia ze słuchu dla wielu jest już czymś naturalnym. To jest bardzo fascynujące.
Swoją nową płytę promujesz utworem „Bitter Sweet Symphony”. Cover, jaki stworzyłeś jest ciekawym połączeniem utworu, granego pierwotnie przez Rolling Stones z Canonem Johana Pachelbela. Skąd pojawił się u Ciebie pomysł na połączenie dwóch utworów z zupełnie różnych epok?
– Robiłem to już wielokrotnie. To jest coś, co ma dla mnie duże znaczenie: Kombinacja moich muzycznych korzeni, klasyki i nowoczesnych utworów .
Kiedy zaprezentujesz na żywo utwory z nowej płyty? Jakie masz plany z tym związane?
– Trasa koncertowa wiąże się oczywiście z wieloma przygotowaniami. Przygotowania do „Rock Revolution” zaczniemy w przyszłym roku. Przygotuję jak zwykle dodatkowo wiele nowych utworów i aranżacji, które zaprezentujemy wspólnie na scenie. Póki co myślami jestem przy trasie Explosive. Będziemy podróżować po całym świecie, odwiedzać wiele miast, między innymi Kraków, Warszawę i Gdańsk.
Co obecnie jest dla Ciebie największą inspiracją do tworzenia?
Myślę, że największym źródłem inspiracji jest świadomość, że można być jeszcze lepszym.
Twoja siostra jest piosenkarką, wystąpiła niedawno gościnnie podczas jednego z Twoich koncertów. Była to Wasza spontaniczna akcja, która spodobała się publiczności. Czy planujecie kiedyś w przyszłości nagrać razem jakiś utwór? Zastanawialiście się nad tym?
– Faktycznie, moja siostra będzie na Queen Mary II i zagra wieczorny program z muzyką jej autorstwa. Oczywiście, zawsze bardzo się cieszę, kiedy mogę wesprzeć Elenę. Jestem dla niej zawsze, kiedy potrzebuje mojej pomocy. Pisze wspaniałe piosenki i wierzę, że będzie szła swoją drogą.
Sukces, który osiągnąłeś zawdzięczasz swojemu talentowi, ciężkiej pracy, ale też ludziom, z którymi współpracujesz. Mam tu na myśli Twój managment, band. Za co cenisz ich najbardziej? Jak wyglądają Wasze relacje na co dzień?
– W moim zespole doceniam przede wszystkim jakość ich pracy. To jest tak, jak ze wszystkim w życiu: staranność, dyscyplina i wzajemne zrozumienie to droga do osiągnięcia sukcesu. Szczególnie cenię spokój i rozwagę moich menadżerów. Jeśli chodzi o muzyków to szczególny nacisk kładę na dyscyplinę – u nich i u siebie. Mamy bardzo przyjazne relacje, które wiążą nas również zawodowo.
Na koniec chciałabym Cię zapytać o jeszcze jedną, ważną rzecz. Kiedy przyjedziesz do Polski z koncertem klasycznym? Twoi fani od dawna na to czekają.
– Najchętniej grałbym wszędzie wszystko i najlepiej w tym samym czasie. Jest to jednak po ludzku niemożliwe. Nie mogę być wszędzie w tym samym czasie. Bardzo chętnie przyjadę do Polski na koncert klasyczny tak szybko, jak to będzie możliwe.
Rozmawiała Patrycja Gil
zdjęcie tytułowe / fot. KRKnews